„Edycje skażone ingerencją mogą więc być uznane za oczyszczone – i na odwrót, oczyszczone za skażone, zależnie od punktu widzenia.”

Wiele słynnych tekstów bywało zniekształcanych przez ingerencje o charakterze cenzuralnym, jednak nie przez instytucję cenzury, lecz przez wydawców i edytorów. Oto dwa przykłady podane przez Paulinę Buchwald-Pelcową* – Kochanowski i Szekspir:

[W]nikliwe badanie kolejnych, przede wszystkim przecież pośmiertnych edycji dzieł czarnoleskiego poety, zmian zauważonych w jego tekstach, zwłaszcza we Fraszkach i Foricoeniach (tam właśnie zamieszczono wiersz o sporze Górskiego i Herbesta już w pierwszej edycji z 1584 roku w wersji odmiennej niż w tomiku Orzechowskiego z 1562 roku, gdzie ukazał się pierwodruk tej wypowiedzi poety o słynnym sporze dwu wielkich retorów) nie tylko dostarcza nam wiele materiału, ale stawia przed nami z całą ostrością ów problem: czy skażenia te – bo tak musimy nazwać te zmiany, przynajmniej w większości – będziemy, a raczej czy możemy wiązać w jakimkolwiek stopniu z cenzurą? Przecież tylko na jednej edycji utworów mistrza czarnoleskiego, wydaniu Franciszka Bohomolca z 1767 roku (i na tzw. wydaniu tytułowym z 1768 roku) jest widomy znak poddania tekstów cenzurze prewencyjnej. Na karcie tytułowej widnieje wszak zwyczajowa formuła aprobaty cenzorskiej: ,,Z dozwoleniem starszych”. Sam Bohomolec na karcie tytułowej poinformował natomiast o tym, że dokonał oczyszczenia pism poety z nieobyczajności, z tego, co nieprzystojne: Rymy wszystkie w jedno zebrane prócz tych które wolniejszymi żartami uczciwych czytelników o d r a ż a ł y (wyróżnienie spacją – P. B. -P.). Bohomolec nie wspomniał natomiast nigdzie o tym, iż nie tylko wiele opuścił (np. z Fraszek aż 53 utwory), ale że zmieniał też tekst wielu innych, zastępując – trochę podobnie, jak czynili to potem cenzorzy z okresu zaborów – jedne słowa przez inne, np. „miłujesz” na „szalejesz” lub „żartujesz”, a nawet zmieniając cale frazy, np. „A miał doma kucharkę” na „A miał swoje przywary”.

[…]W tym miejscu chciałabym jedno mocno podkreślić; to, co jedni, np. my, możemy uznać za „skażenie”, dla innych, w tym dla wydawcy, dla cenzora, a nawet dla czytelnika mogło być „oczyszczeniem”, daniem tekstu rzeczywiście godnego czytania, zwłaszcza gdy chodziło o teksty ważne, o autorów znanych, gdy chciano – tak jak pisał Bohomolec – chronić ten skarb języka naszego, jakim była poezja Kochanowskiego przed jakimkolwiek skażeniem. Edycje skażone ingerencją mogą więc być uznane za oczyszczone  -i na odwrót, oczyszczone za skażone, zależnie od punktu widzenia.[…] Na marginesie niejako uprzedniego przywołania edycji Jana Kochanowskiego odwołam się do odległego, zda się, przykładu – wydań dzieł Szekspira. Te od samego początku, aż po czasy najnowsze, podlegały „skażeniom” czy też „oczyszczeniom”, niekiedy bardzo znacznym, i to z różnych powodów: politycznych, obyczajowych, ale także – innych upodobań stylowych, czasem jakby w obronie dzieł autora przed nim samym. Dzieje i charakter tych zmian, nie zawsze przecież spowodowanych ingerencją władz (np. królowej Elżbiety I czy purytanów) odnotowane zostały skrupulatnie w amerykańskiej Encyklopedii cenzury Jonathana Greena z 1990 roku. Od nazwiska rodziny Bowdler, specjalizującej się w publikowaniu (a może raczej; fabrykowaniu) edycji oczyszczonych, rodziny, której zajęciem było, jak określono to w encyklopedii, „the business of literary expurgation”, a szczytowym osiągnięciem przygotowanie w 1807 roku wydania The Family Shakespeare, zapoczątkowującego niejako modę na takie rodzinne, czyli uładzone, oczyszczone, uproszczone edycje (w pewnym stopniu odpowiednik siedemnastowiecznych edycji „dla delfina”) – stworzono nawet termin bowdlerized edition, stosowany później nie tylko do edycji Szekspira.

Oprac. Ant.B.

Tydzień Zakazanych Książek – 27 IX – 3 X 2020

Pomysł Banned Books Week, czyli Tygodnia Zakazanych Książek pochodzi z USA. Odwołuje się do pierwszej poprawki do amerykańskiej konstytucji, która mówi o wolności słowa. Od czasu do czasu warto przypominać, że cenzura, nie tylko ta instytucjonalna, towarzyszyła książkom w przeszłości, a i w obecnych czasach nie jest, niestety, zjawiskiem nieobecnym.

Jana Kochanowskiego Rymy wszystkie w jedno zebrane.

Jana Kochanowskiego Rymy wszystkie w jedno zebrane. Procz tych które wolnieyszemi żartami uczciwych Czytelników odrażały. 1767.