Zwołajmy rodzinę i przyjaciół. Jest adwent. Trzeba coś razem zrobić. Najwyższy czas upiec pierniczki!

Nietknięte przez domowych łasuchów, będą leżały w dużym słoju, w zamkniętej puszce lub w plastikowym, szczelnym pojemniku, stopniowo mięknąc i kruszejąc; dopiero w przeddzień Wigilii rozłożymy pierniczki na dużych arkuszach papieru i starannie polukrujemy.*

Biblioteczne odliczanie dni pozostałych do Gwiazdki zaczynamy przypomnieniem z książki Małgorzaty Musierowicz: najwyższy czas zabrać się za pierniczki! Przy okazji przypomnimy jednak, za Marcinem Szczygielskim, że mistrzynią w pieczeniu pierników, była, nie da się ukryć, Baba Jaga!

– No dobrze. – Maja skinęła głową. – A czy jest jakaś książka kucharska dla czarownic?
– Och… Jedna jest – bąknęła zmieszana ciabcia. – Ale na nic ci się nie przyda.
– Dlaczego?
– Baba Jaga ją napisała – wyjaśniła ciabcia. – Jakieś trzy lat temu. Ale ona miała takie raczej, wiesz specyficzne zamiłowania kulinarne… Jednak była mistrzynią w wypiekach. Pierniki robiła  świetne, to trzeba przyznać. I to na dużą skalę! Aczkolwiek sama ich nie jadała, służyły jej jako przynęta… […] – A jaki tytuł ma ta książka?
– Hm… – Ciabcia się zawahała. – … „Dzieci na obiad”.
– Brzmi niewinnie.
– Mhm… – mruknęła ciabcia. – Z tego, co pamiętam, miała w planach publikację jeszcze dwóch części. To miały być: „Dzieci na kolację” oraz „Dzieci na śniadanie”. Nie zdążyła na szczęście. Ale te pierniki naprawdę nieźle jej wychodziły.**

*Małgorzata Musierowicz: Na Gwiazdkę, s. 18-21
**Marcin Szczygielski: Co jedzą czarownice : powieść kucharska, s. 44-46.